Mat Szczasiuk Mat Szczasiuk
420
BLOG

Dokąd zmierza ten kraj?

Mat Szczasiuk Mat Szczasiuk Polityka Obserwuj notkę 3

 Wczoraj oglądając film pt. "Żelazna Dama" urzekła mnie jedna scena, kiedy to starsza już i schorowana Pani Thatcherowa wymknęła się z pilnie strzeżonego własnego domu, by kupić mleko. Upominana przez córkę, by więcej sama nie wychodziła odpowiedziała: "Nie mogę sama wyjść do sklepu po mleko! Dokąd zmierza ten kraj?". Słowa te od razu wydały mi się idealnie pasować do działań rządów współczesnych państw, które to już nie ograniczają się do zakazywania, ale wchodzą już w sferę nakazywania.

Granicę niedorzeczności i głupoty politycznej przekroczył Barack Obama. Na stronie internetowej Gazety Wyborczej czytamy, że pracodawcy, w myśl nowych przepisów, mają obowiązek zapewnić swoim pracownikom...darmową antykoncepcję.  Lobby feministyczne, a przede wszystkim firmy farmaceutyczne produkujące środki antykoncepcyjne już zacierają ręce, bo oto tak długa i męcząca kampania propagandowa daje wymierny efekt. Wreszcie można będzie zbić kokosy na i tak już dochodowej branży środków antykoncepcyjnych.

Ale nie o same środki antykoncepcyjne mi chodzi, a o pewne zasady. Jak bowiem uzasadnić fakt, że państwo ma prawo do aż tak daleko idących regulacji naszego życia? Dlaczego państwo może wchodzić do naszej sypialni? I jakim wreszcie prawem zmusza się pracodawców do działania sprzecznego z własnym sumieniem? Nie da się tego uzasadnić. Państwo staje się iście hobbesowskim Lewiatanem, które oplata każdy skrawek naszego życia. Widać pewien niebezpieczny trend w postępowaniu współczesnych państw, a mianowicie nieliczenie się z wolnością jednostki. Tak było w sprawie ACTA, tak jest i w sprawie kontrowersyjnego prawa autorstwa Obamy.

Najbardziej rozśmieszyła mnie wypowiedź Jan Schakowsky- demokratycznej deputowanej:

Jest zupełnie niesłychane, ze w roku 2012 ktoś próbuje ograniczać kobietom prawo do antykoncepcji. Prawa kobiet nie powinny zależeć od tego, gdzie pracują ani kto jest ich szefem!
Jakie ograniczenie?! Wszak obecnie już wszędzie można kupić prezerwatywy czy pigułki antykoncepcyjne. Jest to uzależnione jedynie od zaangażowania i chęci zainteresowanej osoby. I nie rozumiem, może mi ktoś z Państwa wyjaśni, jak prawo kobiet jest ograniczane przez fakt pracy w konkretnym miejscu czy posiadanie takiego a nie innego szefa. Czy szef broni komuś używania chociażby prezerwatyw? Totalny absurd i czerwona propaganda.

Nowe amerykańskie prawo to zamach na szeroko rozumianą instytucję wolności. Teraz tak istotna sprawa jak życie seksualne będzie pod opieką państwa, bowiem to państwo wie najlepiej co jest nam najbardziej potrzebne. To prawo w większym jednak stopniu uderza w pracodawców. Bowiem co ma pracodawca wspólnego z życiem seksualnym swojego pracownika? Jaki związek dostrzegła tutaj administracja Białego<a może już Czerwonego?> Domu? Pracodawca ma stworzyć jedynie odpowiednie warunki do pracy oraz zapewnić odpowiednie wynagrodzenie za ową pracę, a ten nieszczęsny i nieporadny pracownik, na jakiego go kreuje rząd, niech robi ze swoimi pieniędzmi co chce. Niech nawet nakupi sobie za całą pensję stertę kondomów, jego sprawa. Dajmy mu szansę jedynie by sam zarządzał swoim życiem. Pracodawca nie jest darmowym automatem z gumkami. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka